Film na weekend - WIDMO x2 #13 i #14
Ponieważ długo nie było filmu, a filmów mam wiele, postanowiłam uporać się z tym, który zalegał mi i blokował dość mocno, gdyż filmy są dwa - oryginał z 2004 r. oraz remake z 2008 r. Obie dotyczą tej samej historii, minimalnie się od siebie różnią. W pierwszej części mamy całkowicie azjatycki klimat - produkcje, aktorów i miejsce, w drugiej to już produkcja Hollywood, jednak dziejąca się również w Azji.
Oba filmy oparte całkowicie na wątku fotograficznym, czyli mamy to co lubimy najbardziej + horror!
Zapraszam :)
Istnieją opinie, że Widmo z roku 2004, czyli pierwowzór jest o niebo lepszy od remaku. Nie zgadzam się z tym, oba są bardzo dobre, choć pierwszy jest bardziej hmm szorstki, w drugim czuć amerykańskie "wygładzenie". Niemniej mnie oba pododają się prawie tak samo, bo pierwszą... oglądałam sama, nocą... no hehe trochę schizofreniczna, przyznam że wystraszyłam się, drugą część oglądałam wcześniej i tu wyrównanie dzięki cudownemu Joshua Jackson'owi, co do którego mam ogromną słabość wynikającą jeszcze z czasów Jeziora Marzeń, które zapewne pamiętają dziewczynki :) Jeżeli wybierzecie jedną tylko część to ok, poznacie historię - jednak jak Wam się spodoba to warto zobaczyć jednak obie części, choćby ze względu na walory fotograficzne :)
Shutter - 2004 r.
Rozpoczyna się od sceny, kiedy młody fotograf Tun (Ananda Everingham) wraz ze swoją dziewczyną Jane ( Ananda Everingham) wracają ze ślubu znajomych samochodem i potrącają kobietę, a potem uciekają z miejsca wypadku. Wiem, brzmi jak typowa klasyka, ale bądźcie pewni, że ten film Was tak mocno zaskoczy i sobie nawet nie wyobrażacie jak.
Kiedy Tun wywołuje zdjęcia w fotolabie okazuje się, że są na nich dziwne wady. Laborant sprawdza klisze i stwierdza zaświetlenia. Następnie zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Paranormalne niewyjaśnione zdarzenia powodują, że dziewczyna Tun'a coraz bardziej się boi, a ich koledzy zaczynają ginąć w dziwnych okolicznościach. Powiedzmy, że tu zakończę temat pierwszego Shutter...
"Fotografia nie odzwierciedla rzeczywistości. Wszystko zależy od sposobu kadrowania. Od tego co pokażemy, a co ukryjemy. Najważniejszy jest punkt widzenia".
"Te zdjęcia są czymś więcej niż legendą. To znaki! Zastanawiacie się czemu zmarli mieliby powracać, gdyby nie mieli nic do przekazania. Co najważniejsze - wierzę, że duchy mają związek z kimś na zdjęciu: z ojcem, z matką, kochankiem lub kimś kogo szkalowałeś".
Shutter - 2008 r.
Fotograf Benjamin (Joshua Jackson) ze swoją świeżo poślubioną żoną Jane (Rachael Taylor) wyjeżdża do Japonii na kontrakt zawodowy. Jadąc autem do miejsca docelowego potrącają kobietę. Kiedy na miejsce wypadku przyjeżdża policja nie znajduje rannej. Parę dni później Benjamin odbiera wywołane zdjęcia z labu. Niektóre z nich mają dziwne artefakty na zdjęciach. Jane próbuje dociec skąd się wzięły i jej poszukiwania odkrywają krok po kroku mroczną historię.
"Fotografia spirytystyczna powstała w XIX wieku. Istnieje od początków fotografii. Dziwne sylwetki pojawiają się na zdjęciach z całego świata łącząc nas z tym co niewidoczne".
Oba filmy wyglądają na oczywiste, oklepane historie, ale nawet dziś, gdy je oglądam przechodzą mnie ciarki i wcale nie chodzi mi tutaj o zjawy na zdjęciach, ale o coś głębszego co jest zawarte w filmie. Jak prawie wszystkie azjatyckie horrory i ten ma rozbudowaną historię, myślisz że to już koniec, ale nie, film trwa nadal i kolejne zdarzenia nakładają się na siebie. To właśnie kocham w tych filmach złożoną, zaskakującą fabułę i fakt, że wszystko opiera się na czymś głębszym, czymś co leży w psychice człowieka. W obu to partnerka fotografa próbuje dociec prawdy o zjawie pojawiającej się na fotografiach.
Mam nadzieję, że jednak zobaczycie oba filmy, bo naprawdę warto :) W filmie też możemy zobaczyć przeróżne marki aparatów fotograficznych plus cudną scenę fotografowania Pentax'em k-10 z obiektywem kitowym bez osłony przecisłonecznej i dodatkowego światła, modelki pod światło - scena wyborna :)
Polecam i pozdrawiam :)
Komentarze
Prześlij komentarz